Posty

Rozdział III

Obraz
         I          Lady Liddell, wygląda Pani bardzo zjawiskowo w tym płaszczu  od panienki Rosemary,  a ta koszula, którą teraz ma Pani na sobie,  wygląda równie fantastycznie na Pani sylwetce,  co wspomniany płaszcz. Mam nadzieję, że prezent, który dołączyłem, się Pani podoba  i będzie go Pani nosiła. Nie podoba mi się tylko to, że Pani zaczęła pracować z policją. Czy chce mnie Pani przymknąć, Panno Liddell? — Kuba.            Patrząc na list i bransoletkę, która była dołączona do listu, leżała skulona na łóżku. To był czwarty list w ciągu dwóch tygodni. Nie miała pojęcia, w jaki sposób ją obserwował. Na zewnątrz nie było możliwe, by ją rozpoznał, bo zakładała kaptur i chodziła ze spuszczoną głową. W środku wszystkie zasłony były zaciągnięte. Nikt nowy nie przychodził, jedynie Taylor z Illustrated London przyszedł raz na herbatę. Frederick, widząc zachowanie jego przyjaciółki, wypytywał o to, co się dzieje, ale ona tylko uśmiechała się i mówiła, że wszystk

Rozdział II

Obraz
          I            Nad Londynem kłębiły się czarne chmury. Były ciężkie i powolne jak smoła. Burza z deszczem złapała Abberline'a i Alice podczas powrotu z restauracji. Juliet, jak sama zaproponowała, została w sierocińcu, by dzieci miały opiekę, a Fred i Alice wyszli na przyjacielską kolację. Jak małe dzieci, skakali w kałuże, chcąc uciec przed nawałnicą.  — Chyba powinniśmy się pospieszyć — zaproponował Frederick.  — Dobry pomysł, robi się coraz gorzej. Zamiast dalej się bawić, zaczęli biec w kierunku sierocińca. Deszcz coraz bardziej zamieniał się w prawdziwą ulewę, wietrzysko zdmuchiwało wszystko na swojej drodze. Błyskało się i grzmiało, jakby ta nawałnica miała zwiastować apokalipsę. Biedni ludzie poukrywali się w piwnicach i tanich hostelach, a bogaci w swoich mieszkaniach, by tylko nie zmoknąć. Wbiegli do sierocińca, zamykając za sobą drzwi. Juliet drzemała na sofie z otwartą książką na brzuchu. Dzieci również spały w swoich pokojach. — Chyba powinien

Rozdział I

      I          Delikatne stukanie obcasów było budzikiem sierot w londyńskim sierocińcu. Gdy tylko słyszały regularne dźwięki butów panny Liddell, z uśmiechem na twarzach wstawały i otwierały drzwi, by się z nią przywitać. Po samobójstwie doktora Bumby'ego, zaczęto dokładniej przyglądać się jego przeszłości. Szybko dowiedziano się, dlaczego wskoczył pod koła pociągu. Masowe morderstwo nie było jedyną zbrodnią, jakiej dokonał. Handel żywym towarem był tak samo okropną zbrodnią, że „gdyby nie popełnił samobójstwa, jedno powieszenie byłoby zbyt małą karą” 1 . Według komendanta londyńskiej policji, musiał mieć tak ogromne wyrzuty sumienia, że skoczył. Ona widziała te jego „wyrzuty sumienia”, kiedy opowiadał jej na stacji Moorgate o wszystkich swoich zbrodniach i planach wobec niej. Miała ogromne szczęście, że właśnie wtedy nawiązała dobre kontakty z sierżantem Abberline'em i mogła sobie rękę uciąć, że ją poprze, bo inaczej nadal by żył i nadal ją terroryzował, nie dając szans

Prolog

Przez skrzyżowanie ulic Whitechapel Road i Osborn Street przebiegł niewyraźny cień w czarnym cylindrze, zakryty maską i szalem, w czarnym płaszczu. Jego uwagę przykuła Mary Ann Nichols, która wdzięczyła się w poszukiwaniu klienta. Ukrył za szalikiem uśmiech szaleńca i podszedł do niej. Tej nocy została zamordowana pierwsza z ofiar „Kanonicznej piątki”. Około 3:40 na Buck's Row jej ciepłe zwłoki znalazł przechodzący tamtędy woźnica Charles Cross. Jej gardło podcięto dwa razy, a na brzuchu znaleziono długą, głęboką ranę ciętą i kilka mniejszych i płytszych nacięć.  Przyjaciółka i współlokatorka Nichols, Emily Holland, zeznała, że ostatni raz widziała ofiarę trzydziestego pierwszego sierpnia około godziny 2:30 i nie chciała z nią wrócić do domu, mówiąc, że musi znaleźć klienta, albowiem wydała wszystkie zarobione tej nocy pieniądze. Według Holland, Mary była pod wpływem alkoholu. Kobietę uznano za niewinną. W ten sposób zaczęły się morderstwa seryjnego mordercy Kuby Rozpruwac